Trzecia rocznica Dziecięcego Oddziału Oparzeń
Mali pacjenci, którzy byli leczeni w dziecięcej „oparzeniówce” w Łęcznej przyjechali 8 grudnia do szpitala. Tym razem bez strachu i łez, ale z radością i uśmiechem, bo był Mikołaj i prezenty oraz spotkanie z lekarzami, którzy się nimi opiekowali.
Tak jest od trzech lat. W każdą rocznicę powstania Dziecięcego Oddziału we Wschodnim Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej przychodzi Mikołaj... - Dla szpitala to ważne wydarzenie – powiedział dyrektor SPZOZ w Łęcznej Krzysztof Bojarski witając gości. - Jesteście dowodem na to, że nasza praca ma sens i przynosi efekty. Dziś spotykamy się i jesteśmy razem dlatego, że chcieliście do nas przyjechać. Za to wam bardzo dziękuję. - Tak jak poprzednie spotkania z Wami, tak i to da nam nową porcję energii do dalszego działania – dodał dyr. Bojarski.
W tym roku na spotkanie z Mikołajem i z lekarzami - na czele z prof. Jerzym Strużyną, szefem WCLOiChR w Łęcznej przyjechało kilkadziesiąt maluchów, z opiekunami, czasami z rodzeństwem. Był Mikołaj, prezenty, kolędowanie. W części artystycznej wystąpiły dzieci z GKO w Puchaczowie: Paula Dorożyńska, Marynka Styś, Amelia Wołos, którymi opiekuje się dwoje instruktorów – Krzysztof Zgórski i Justyna Abramik.
Byli pacjenci mogli także skorzystać z konsultacji specjalistów od chirurgii plastycznej, którzy leczą maluchy w Łęcznej od ponad trzech lat. Przez ten czas Dziecięcy Oddziale Oparzeń przyjął ponad 620 małych pacjentów z różnych stron Polski. Bo WCLOiChR, jest jednym z trzech w Polsce wyspecjalizowanych (obok Warszawy i Szczecina) ośrodków leczenia oparzeń u małych pacjentów.
W tym roku w Łęcznej (dane do 29.11.2017 r.) leczonych było 199 pacjentów, m.in. z woj. lubuskiego, podlaskiego, mazowieckiego, wielkopolskiego. - Wśród nich były dwa ciężkie, ekstremalne przypadki – przypomina Magdalena Bugaj, lekarz specjalista z zakresu chirurgii plastycznej w SPZOZ w Łęcznej. - Dwie dziewczynki, dwu i trzylatka miały oparzenia przekraczające 50 proc. powierzchni ciała. Przyczyną, tak jak w większości takich zdarzeń był wrzątek, którym dzieci oblewają się ściągając na siebie naczynie z gorącym płynem. Dziewczynki w szpitalu spędziły ok dwóch miesięcy, wyzdrowiały, ale wymagają dalszego leczenia, m.in. likwidacji przykurczy i skorygowania blizn.
Statystki szpitalne potwierdzają to, co mówią lekarze. Najbardziej zagrożone są dzieci od roku do trzech lat. Według danych SPZOZ w Łęcznej, w tym roku największą grupą wśród oparzonych dzieci byli dwulatki (48 przypadków), co stanowi 24,1 proc. wszystkich małych pacjentów leczonych w WCLOiChR w Łęcznej. Najmłodszy pacjent WCLOiChR z wadą wrodzoną miał 2 miesiące, a z oparzeniem 7 miesięcy.
Galeria